wtorek, 6 grudnia 2016

Sprzęt na trekkingu w Himalajach – zasilanie GPS-a z powerbanku

Podczas trekkingów używam GPS-a firmy Garmin model eTrex Vista HCx. Służy mi przede wszystkim do zapisywania tracków (śladów / ścieżek) i waypointów (punktów orientacyjnych na trasie), jest więc cały czas włączone podczas marszu – zwykle około 8h dziennie. Urządzenie zasilane jest dwiema bateriami typu AA. Może działać zasilane przez kabel USB (ma gniazdo USB Mini-B) i wówczas może działać bez baterii. Przy moim wykorzystaniu komplet 2 baterii starcza mniej więcej na 2 dni użycia, co na długich trekkingach w obszarach o ograniczonym dostępie do sklepów, a więc między innymi na wielu trekkingach w Himalajach, stanowi spory problem. Zwykle baterii paluszków nie da się kupić, a nawet jeśli, to są to często baterie kiepskiej jakości, na których GPS działa jeszcze krócej. Trzeba dźwigać więc spory ich zapas. Zużyte też często dźwigam, bo nie mam sumienia wyrzucać ich w miejscach, gdzie nie sposobów na ich właściwą utylizację nie mówiąc o recyklingu.

Kilka lat temu używałem akumulatorków. Efekt był słaby. Po kilku (może kilkunastu) cyklach ładowania pojemność akumulatorków była niewielka, a na dodatek źródła prądu szybko się rozładowywały nawet, gdy nie były w użyciu. Wprawdzie – ponoć – nowe akumulatorki pozbawione są tych mankamentów (w szczególności świetne mają być w tej kwestii akumulatorki Eneloop), ale nawet jeśli tak jest, to i tak kwestią jest ich ładowanie, bo nawet jeśli starczą na 2-3 dni używania, to na dwutygodniowym treku albo trzeba nosić wiele kompletów, albo mieć możliwość ładowania. A z tym ostatnim nie zawsze jest łatwo. W Ladakhu, w którym bywam często, na większości szlaków śpię w namiocie z dala od osad ludzkich (a więc i prądu), a na wielu trekach w Himalajach Nepalu za ładowanie urządzeń elektrycznych w schroniskach (lodge'ach) na trasie trzeba niemało płacić.

Podobne do powyższych rozważania doprowadziły mnie przed ostatnim wyjazdem do wniosku, że czas spróbować zasilać mojego GPS-a z baterii słonecznej (wszak w wielu miejscach, po których chodzę, słońca nie brakuje). Sądziłem, że GPS bez baterii, podłączony bezpośrednio do panelu słonecznego, uruchomi się, ale pewnie wyłączy przy spadku napięcia, gdy wejdę w zacienione miejsce. Dlatego wymyśliłem rozwiązanie pośrednie. GPS-a podłączyłem do powerbanku, a drugi powerbank ładowałem w tym czasie przy użyciu z panelu słonecznego.

Mój Garmin GPS eTrex Vista HCx zasilany z powerbanku ISY 2200mAh.

Trochę było niepewności przy wyborze konkretnego sprzętu. Okazało się, że z niektórymi powerbankami, GPS bez baterii uruchamiał się, ale wyłączał po chwili. Tak, jakby powerbank "nie widział" mojego urządzenia i po chwili przestawał zasilać. Sprawdziły się powerbanki ISY 2200mAh. Z takim powerbankiem, przy wykorzystaniu jak opisałem powyżej, mój GPS działał mi 2-3 dni, co dawało mi sporo czasu na naładowanie drugiego.

Powerbank ISY 2200mAh.

Ładowałem panelem słonecznym Brofish SC14002 Sunny 2x USB (zobacz też w polskim sklepie). Podobnie jak w przypadku powerbanków, wybór panelu słonecznego nie był wcale łatwy. Obserwowałem, czego używają inni na prowadzonych przeze mnie trekkingach. Z kilku paneli solarnych, które widziałem, działał dobrze tylko ten Brofish.

Panel słoneczny Brofish zamocowany na moim plecaku podczas trekkingu w Himalajach Nepalu

Złożony panel Brofish Brofish SC14002 Sunny 2x USB ma wielkość 26x15 cm.

Z tyłu panelu solarnego Brofish jest wygodna kieszonka umożliwiająca schowanie ładowanego urządzenia. Są też pętelki ułatwiające umocowanie solara na plecaku.

Powyżej opisany zestaw testowałem na ostatnich trekach w Rejonie Everestu. Wędrowałem jesienią, z reguły miałem słoneczną pogodę. Na naładowanie 2200mAh powerbanku mój panel słoneczny, przymocowany do górnej części plecaka, potrzebował zwykle dużej części dnia. Oczywiście byłem cały czas w ruchu, idąc czasami tak, że promienie słońce padały wprost na panel, a czasami szedłem w cieniu. Słabo się sprawdzał, gdy oprócz powerbanku (panel ma dwa wyjścia USB) miałem podłączony jeszcze telefon lub tablet – wówczas urządzenia ładowały się bardzo wolno. Szybko takich eksperymentów zaniechałem, więc nie należy tego traktować jako porządny test.

Ostatecznie zestaw: eTrex Vista HCx, 2x powerbank ISY 2200mAh, panel słoneczny Brofish Sunny 12W, dwie baterie AA (na wszelki wypadek, żeby GPS nie wyłączył się, w przypadku rozładowania powerbanku), kabelek USB, sprawdził się w sposób zadowalający na dwóch trekkach – jednym 11-dniowym, drugim 20-dniowym. Chyba trochę mniej dźwigałem, na pewno naprodukowałem mniej śmieci.

---
Post jest kopią wpisu na blogu, który prowadzę na swojej stronie RadekKucharski.com.
---

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli myślę o takim trekkingu w czasie minusowych temperatur na dworze to na pewno od razu myślę o solidnej bieliźnie termoaktywnej https://www.hobby4men.com/odziez-i-obuwie/bielizna-termoaktywna-i-termiczna.html. Dzięki takiej nie będzie zimno mimo godzin spędzonych na mrozie i śniegu. Będzie można swobodnie podróżować i to w dobrym samopoczuciu.

    OdpowiedzUsuń