Zdecydowanie tak - używam! Prawie zawsze, bezwzględnie jeśli idę z dużym plecakiem, praktycznie na każdym trekkingu w Himalajach. Bardzo pomocne są przy przechodzeniu przez strumienie - czasami bez nich przejść się nie da albo przejście byłoby bardzo trudne; wspomagają kolana ("oszczędzają je") szczególnie przy zejściach ale i na podejściach - pomocne zwłaszcza gdy trzeba, idąc z plecakiem, stanąć na wysoki stopień; uratowały mnie tysiące razy przed upadkiem.
Tak, - wiem - osobom, które używają ich po raz pierwszy wydaje się to bez sensu. Na początku trudno się do nich przyzwyczaić. Po dwóch dniach jasne jest, że są przydatne.
Niektóre modele mają amortyzator - moim zdaniem zupełnie zbędna rzecz.
Warto zwrócić uwagę na ich wagę - czasami trzeba będzie je nosić w plecaku czy przypięte do niego. Ważne są końcówki - mają być odporne na ścieranie: widiowe. Ważny jest system blokowania poszczególnych części - ma być skuteczny i trwały, by kijek nam się nie złożył gdy się na nim oprzemy.
Niektórzy producenci wymieniają zużyte elementy czy wręcz po prostu sprzedają poszczególne elementy kijków osobno. Można więc na przykład kupić/wymienić w serwisie zdarte końcówki, zużyte elementy blokujące itp. Wciąż używam kije firmy Laki, które kupiłem bodaj przed podróżą w 2004 roku. Przeszły już ze mną kilka tysięcy kilometrów. Mają wymienione zarówno końcówki - pewnie ze 2 razy - jak i rękojeści.
Tak, - wiem - osobom, które używają ich po raz pierwszy wydaje się to bez sensu. Na początku trudno się do nich przyzwyczaić. Po dwóch dniach jasne jest, że są przydatne.
Niektóre modele mają amortyzator - moim zdaniem zupełnie zbędna rzecz.
Warto zwrócić uwagę na ich wagę - czasami trzeba będzie je nosić w plecaku czy przypięte do niego. Ważne są końcówki - mają być odporne na ścieranie: widiowe. Ważny jest system blokowania poszczególnych części - ma być skuteczny i trwały, by kijek nam się nie złożył gdy się na nim oprzemy.
Niektórzy producenci wymieniają zużyte elementy czy wręcz po prostu sprzedają poszczególne elementy kijków osobno. Można więc na przykład kupić/wymienić w serwisie zdarte końcówki, zużyte elementy blokujące itp. Wciąż używam kije firmy Laki, które kupiłem bodaj przed podróżą w 2004 roku. Przeszły już ze mną kilka tysięcy kilometrów. Mają wymienione zarówno końcówki - pewnie ze 2 razy - jak i rękojeści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz