W 2015 roku wraz z Exploruj.pl zrealizowaliśmy trzy wyjazdy trekkingowe do Ladakhu. Na przyszły rok zaplanowane są cztery wyprawy, o których przeczytać można w innym miejscu tej witryny. Przed mijającym właśnie sezonem tutaj, na tym blogu opublikowałem komentarz do programów, który odnosi się przede wszystkim do trudność poszczególnych wyjazdów. Komentarz ten jest aktualny - nasza propozycja na rok 2016 jest taka sama jak była w tym roku. Może być pomocny przy wyborze treku.
Ladakh jest z jednej strony trudnym regionem wędrówkowym, z drugiej daje fantastyczne możliwości dzikich treków ale i zetknięcia z ludnością kręgu kultury tybetańskiej i z buddyzmem tybetańskim w żywym wydaniu. Wszystko tu jest położone wysoko i bardzo wysoko co nakłada konieczność aklimatyzacji, ograniczona jest tu infrastruktura turystyczna więc wędrując biwakujemy, nie mamy dostępu do prysznica itd., wędrujemy na dużej wysokości, a więc trekking wymaga od nas dużego wysiłku. Zdarza się, że przez kilka dni nikogo nie spotykamy, widujemy sporo dzikich zwierząt, otoczeni jesteśmy morzem gór i bezkresną przestrzenią, kręcimy młynkami modlitewnymi, odwiedzamy niesamowicie usytuowane klasztory, spotykamy mnichów, podglądamy ludność przy pracach polowych, czasami odwiedzamy ich domy, kosztujemy ich potraw.
Wyjazd do Ladakhu to przygoda, nie sądzę by dało się ją zapomnieć. Jestem pewien, że wielu z tych co tam byli po powrocie tęskni. Wiem dobrze, że wielu chce tam jechać ponownie, część wraca wielokrotnie.
Do Ladakhu nie da się pojechać na krótko. Trekking - choćby najprostszy - musi być solidnie przygotowany tak, byśmy przed jego rozpoczęciem byli właściwie zaaklimatyzowani, by po drodze nabierać wysokości stopniowo, by uwzględnić ewentualne sytuacje awaryjne - bo gdy coś się dzieje w Ladakhu, to z reguły, przynajmniej na początku, musimy sobie poradzić sami.
Cieszę się, bo po różnych próbach, w ostatnich latach udaje mi się realizować trudne wyjazdy trekkingowe do Ladakhu wedle mojego własnego pomysłu. To stało się możliwe dzięki mojej współpracy z Zespołem Exploruj.pl, który specjalizując się od lat w turystyce górskiej doskonale wie, że w górach bezpieczeństwo jest najważniejsze. Dobrze się dogadujemy. Kluczowym elementem są też nasi partnerzy w Ladakhu. To grupa organizująca trekkingi dla obcokrajowców od ponad 20 lat, prowadzona przez bardzo doświadczonego przewodnika i menadżera. Jasne, że przez tych kilka lat na szlaku zdarzały się sytuacje kryzysowe - czy to choroba uczestnika, czy niespodziewana zmiana warunków pogodowych. Mój lokalny zespół zawsze pracował ze mną i uczestnikami zgodnie, tak by jak najlepiej zaradzić zaistniałej sytuacji. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy team. Moja znajomość regionu jest w tej układance dodatkiem, pewnie nie bez znaczenia. Razem popularyzujemy trudno dostępną część Himalajów, umożliwiamy dotarcie do fantastycznych miejsc, w których bywa niewielu.
To nie są wyjazdy dla ekstremalistów - sposób w jaki są organizowane zapewnia, że średnio doświadczona osoba o dobrej kondycji i zdrowiu, kochająca chodzić po górach i do codziennego wędrowania w miarę przygotowana, może przeżyć poważną himalajską przygodę. Szczególnie dbamy o aklimatyzację i bezpieczeństwo. Nie wyobrażam sobie, by na trudnym, wielodniowym, komercyjnym treku na dużej wysokości w Himalajach uczestnicy dźwigali duże plecaki, czy po wielu godzinach marszu szykowali sobie samemu posiłek. Dlatego duże plecaki niesione są przez konie; dlatego idziemy w towarzystwie lokalnego przewodnika, kucharza i zwykle jeszcze dwóch czy trzech osób. To ten zespół naszych trekkingowych partnerów umożliwia nam realizację trudnego treku. Staje się kluczowy zwłaszcza wtedy, gdy coś nie idzie zgodnie z planem, a tego w górach wykluczyć nie można.
Oczywiście ważne, by do wyjazdu dobrze się przygotować. Uwagi na temat zdrowia i kondycji są przy opisie każdego z naszych wyjazdów na stronie Exploruj oraz we wcześniej wspomnianych moich uwagach. Są tam też zalecenia dotyczące doświadczenia w wędrowaniu na wysokości. To nie jest tak, że ktoś kto nie był na trekkingu na podobnej wysokości, nie może jechać. Brak takiego doświadczenia nie dyskwalifikuje ale wiedza o tym jak funkcjonujemy na takiej wysokości się przydaje. W wysokich górach większości z nas spada tempo marszu. Jeśli ktoś na mniejszych wysokościach porusza się zdecydowanie wolniej niż przeciętny piechur, to na tej wysokości będzie prawdopodobnie potrzebować znacznie więcej czasu, a na większości trekkingów dzienne odcinki są długie. W takim wypadku należy pomyśleć o wyborze wyjazdu z krótszymi odcinkami dziennymi - na przykład trekking doliną Markhi.
Doświadczenie w wędrowaniu lub choćby przebywaniu powyżej 3000 m n.p.m. daje też pojęcie o aklimatyzowaniu się własnego organizmu. Oczywiście tu nie ma ścisłych reguł - dobra aklimatyzacja na wcześniejszym wyjeździe nie gwarantuje, że będziemy się dobrze aklimatyzować zawsze. I odwrotnie - złe doświadczenia nie oznaczają, że będziemy mieli kłopoty. Brak doświadczenia lub złe doświadczenia mogą być jednak wskazaniem do tego, by na przykład wybrać wyjazd z dłuższym czasem na aklimatyzację, na mniejszych wysokościach - w wypadku Ladakhu trekking doliną Markhi albo jakiś wyjazd w Himalaje Nepalu (np. Sanktuarium Annapurny). Znam jednak osoby, dla których nasz wyjazd Kandźi La czy nawet Samsara, na którym długo przebywamy powyżej 4000 m n.p.m., był pierwszym doświadczeniem powyżej 3000 m, które świetnie dały sobie radę i nie miały kłopotów z wysokością. Zawsze bardzo ważne jest, by podczas wyprawy obserwować swój organizm, obserwować wzajemnie innych uczestników i o wszystkich dolegliwościach rozmawiać z towarzyszami i liderem grupy, co oczywiście zawsze staram się inicjować. Choroba wysokościowa nie ma nic wspólnego z przygotowaniem kondycyjnym i może się zdarzyć każdemu z nas!
Do wyjazdu należy się przygotować kondycyjnie. Specjalnie w naszych materiałach piszę o tym, że trzeba przede wszystkim być przygotowanym do codziennych długich, wielogodzinnych wędrówek. Może się wydawać, że to takie błahe zalecenie więc nie trzeba robić nic. A później na treku mogą być problemy. Nie raz słyszałem o przygotowaniu na siłowni, na rowerze itp. Tak, to wszystko na pewno poprawia kondycję, siłę itd. ale uważam, że najważniejsze to właśnie przygotowanie na długie, codzienne marsze. Rower to nie jest to samo! Przygotowanie poprzez wędrowanie właśnie, choćby w najbliższej okolicy. Trudno tu mówić o jakiś zaleceniach uniwersalnych, bo różne jest doświadczenie poszczególnych osób i różny stopień codziennej aktywności. Generalnie chodzi o to, by przed wyjazdem być "rozruszanym". Trekking polega na chodzeniu, nie są wymagane żadne specjalne umiejętności ani predyspozycje. Wielogodzinne wędrowanie po górach trzeba jednak lubić i być do niego przyzwyczajonym!
Zachęcam do przejrzenia prezentacji moich zdjęć Ladakhu, zdjęć w galerii na Ladakh.pl, a także fotografii, do których linki umieściłem tutaj. Zapraszam do Ladakhu!
Ladakh jest z jednej strony trudnym regionem wędrówkowym, z drugiej daje fantastyczne możliwości dzikich treków ale i zetknięcia z ludnością kręgu kultury tybetańskiej i z buddyzmem tybetańskim w żywym wydaniu. Wszystko tu jest położone wysoko i bardzo wysoko co nakłada konieczność aklimatyzacji, ograniczona jest tu infrastruktura turystyczna więc wędrując biwakujemy, nie mamy dostępu do prysznica itd., wędrujemy na dużej wysokości, a więc trekking wymaga od nas dużego wysiłku. Zdarza się, że przez kilka dni nikogo nie spotykamy, widujemy sporo dzikich zwierząt, otoczeni jesteśmy morzem gór i bezkresną przestrzenią, kręcimy młynkami modlitewnymi, odwiedzamy niesamowicie usytuowane klasztory, spotykamy mnichów, podglądamy ludność przy pracach polowych, czasami odwiedzamy ich domy, kosztujemy ich potraw.
Wyjazd do Ladakhu to przygoda, nie sądzę by dało się ją zapomnieć. Jestem pewien, że wielu z tych co tam byli po powrocie tęskni. Wiem dobrze, że wielu chce tam jechać ponownie, część wraca wielokrotnie.
Do Ladakhu nie da się pojechać na krótko. Trekking - choćby najprostszy - musi być solidnie przygotowany tak, byśmy przed jego rozpoczęciem byli właściwie zaaklimatyzowani, by po drodze nabierać wysokości stopniowo, by uwzględnić ewentualne sytuacje awaryjne - bo gdy coś się dzieje w Ladakhu, to z reguły, przynajmniej na początku, musimy sobie poradzić sami.
Cieszę się, bo po różnych próbach, w ostatnich latach udaje mi się realizować trudne wyjazdy trekkingowe do Ladakhu wedle mojego własnego pomysłu. To stało się możliwe dzięki mojej współpracy z Zespołem Exploruj.pl, który specjalizując się od lat w turystyce górskiej doskonale wie, że w górach bezpieczeństwo jest najważniejsze. Dobrze się dogadujemy. Kluczowym elementem są też nasi partnerzy w Ladakhu. To grupa organizująca trekkingi dla obcokrajowców od ponad 20 lat, prowadzona przez bardzo doświadczonego przewodnika i menadżera. Jasne, że przez tych kilka lat na szlaku zdarzały się sytuacje kryzysowe - czy to choroba uczestnika, czy niespodziewana zmiana warunków pogodowych. Mój lokalny zespół zawsze pracował ze mną i uczestnikami zgodnie, tak by jak najlepiej zaradzić zaistniałej sytuacji. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy team. Moja znajomość regionu jest w tej układance dodatkiem, pewnie nie bez znaczenia. Razem popularyzujemy trudno dostępną część Himalajów, umożliwiamy dotarcie do fantastycznych miejsc, w których bywa niewielu.
To nie są wyjazdy dla ekstremalistów - sposób w jaki są organizowane zapewnia, że średnio doświadczona osoba o dobrej kondycji i zdrowiu, kochająca chodzić po górach i do codziennego wędrowania w miarę przygotowana, może przeżyć poważną himalajską przygodę. Szczególnie dbamy o aklimatyzację i bezpieczeństwo. Nie wyobrażam sobie, by na trudnym, wielodniowym, komercyjnym treku na dużej wysokości w Himalajach uczestnicy dźwigali duże plecaki, czy po wielu godzinach marszu szykowali sobie samemu posiłek. Dlatego duże plecaki niesione są przez konie; dlatego idziemy w towarzystwie lokalnego przewodnika, kucharza i zwykle jeszcze dwóch czy trzech osób. To ten zespół naszych trekkingowych partnerów umożliwia nam realizację trudnego treku. Staje się kluczowy zwłaszcza wtedy, gdy coś nie idzie zgodnie z planem, a tego w górach wykluczyć nie można.
Oczywiście ważne, by do wyjazdu dobrze się przygotować. Uwagi na temat zdrowia i kondycji są przy opisie każdego z naszych wyjazdów na stronie Exploruj oraz we wcześniej wspomnianych moich uwagach. Są tam też zalecenia dotyczące doświadczenia w wędrowaniu na wysokości. To nie jest tak, że ktoś kto nie był na trekkingu na podobnej wysokości, nie może jechać. Brak takiego doświadczenia nie dyskwalifikuje ale wiedza o tym jak funkcjonujemy na takiej wysokości się przydaje. W wysokich górach większości z nas spada tempo marszu. Jeśli ktoś na mniejszych wysokościach porusza się zdecydowanie wolniej niż przeciętny piechur, to na tej wysokości będzie prawdopodobnie potrzebować znacznie więcej czasu, a na większości trekkingów dzienne odcinki są długie. W takim wypadku należy pomyśleć o wyborze wyjazdu z krótszymi odcinkami dziennymi - na przykład trekking doliną Markhi.
Doświadczenie w wędrowaniu lub choćby przebywaniu powyżej 3000 m n.p.m. daje też pojęcie o aklimatyzowaniu się własnego organizmu. Oczywiście tu nie ma ścisłych reguł - dobra aklimatyzacja na wcześniejszym wyjeździe nie gwarantuje, że będziemy się dobrze aklimatyzować zawsze. I odwrotnie - złe doświadczenia nie oznaczają, że będziemy mieli kłopoty. Brak doświadczenia lub złe doświadczenia mogą być jednak wskazaniem do tego, by na przykład wybrać wyjazd z dłuższym czasem na aklimatyzację, na mniejszych wysokościach - w wypadku Ladakhu trekking doliną Markhi albo jakiś wyjazd w Himalaje Nepalu (np. Sanktuarium Annapurny). Znam jednak osoby, dla których nasz wyjazd Kandźi La czy nawet Samsara, na którym długo przebywamy powyżej 4000 m n.p.m., był pierwszym doświadczeniem powyżej 3000 m, które świetnie dały sobie radę i nie miały kłopotów z wysokością. Zawsze bardzo ważne jest, by podczas wyprawy obserwować swój organizm, obserwować wzajemnie innych uczestników i o wszystkich dolegliwościach rozmawiać z towarzyszami i liderem grupy, co oczywiście zawsze staram się inicjować. Choroba wysokościowa nie ma nic wspólnego z przygotowaniem kondycyjnym i może się zdarzyć każdemu z nas!
Do wyjazdu należy się przygotować kondycyjnie. Specjalnie w naszych materiałach piszę o tym, że trzeba przede wszystkim być przygotowanym do codziennych długich, wielogodzinnych wędrówek. Może się wydawać, że to takie błahe zalecenie więc nie trzeba robić nic. A później na treku mogą być problemy. Nie raz słyszałem o przygotowaniu na siłowni, na rowerze itp. Tak, to wszystko na pewno poprawia kondycję, siłę itd. ale uważam, że najważniejsze to właśnie przygotowanie na długie, codzienne marsze. Rower to nie jest to samo! Przygotowanie poprzez wędrowanie właśnie, choćby w najbliższej okolicy. Trudno tu mówić o jakiś zaleceniach uniwersalnych, bo różne jest doświadczenie poszczególnych osób i różny stopień codziennej aktywności. Generalnie chodzi o to, by przed wyjazdem być "rozruszanym". Trekking polega na chodzeniu, nie są wymagane żadne specjalne umiejętności ani predyspozycje. Wielogodzinne wędrowanie po górach trzeba jednak lubić i być do niego przyzwyczajonym!
Zachęcam do przejrzenia prezentacji moich zdjęć Ladakhu, zdjęć w galerii na Ladakh.pl, a także fotografii, do których linki umieściłem tutaj. Zapraszam do Ladakhu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz